poniedziałek, 12 października 2015

10-w Skrzydle szpitalnym

Men i Hana patrzyli na dziewczynę. Była to śliczna blondynka o niebieskich oczach, lewe zaś zakrywała grzywka. Obróciła głowę w prawo, jej mina nie mówiła nic, a nic. Przełknęli ślinę i wstali z piachu.
-Dzięki...-powiedział w końcu Hana.
-Gdzie jest wasz akademik?-zapytała z niewzruszoną miną.
-Tam.-powiedział Men wskazując ich szkołę.- Budynek z napisem "Akademiki studenckie"pomarańczowo czerwony jest dziewczyn...- Blondi wzięła Alexę na ręce i pobiegła po drodze rzucając jakieś "dziękuję".
-Co to kurde było?-zapytał Hana.
-A ciul wie... Ale lepiej stąd spadajmy.-powiedział patrząc na budzących się powoli wrogów.
-Się robi-zasalutował Hana i już biegli do szkoły.
******
Dara wpadła do skrzydła szpitalnego dysząc jak maratończyk. Zastałą tam całą naszą pożal się Boże gromadkę. Jak ktoś nie wie to tu jeszcze wielu innych szamanów jest, ale my na razie mamy ich w poważaniu.... Wracając... Pani od Biologi(Bodajże) rozejrzała się nerwowo i dostrzegła swoją córkę z zabandażowaną ręką i plaster na poliku. Siedziała niedaleko Leo, który wyglądał jak 556,5 nieszczęścia... Luka nigdzie nie było... Ela(jak ją haniebnie matka nazywa pod. Miki, Lyserg i wszyscy inni) rozmawiał z nim, a właściwie coś tam do niego gadała, ale ten otworzył okno i na hardkora wyskoczył przez nie. Nikogo poza tymi z ziem ziemskich, czyli poza dziećmi z wyspy wygnanych, to nie zaskoczyło. Po prostu siedzieli i uskuteczniali swoje samoleczenie. Dara rzuciła się na córkę jak pies na kość(ale poetyckie porównanie...) i zaczęła ją ściskać. Ta z braku powietrza i chęci widzenia matki ugryzła ja w ramie bo nie mogła zrobić nic innego.
-Au!-krzyknęła kobieta.
-Ciszej!-wnerwiła się w końcu blada kobieta. Miała ona szare oczy i fioletowe włosy. Tak córeczka Fausta jak malowana... Wiktoria, ale mówią na nią Dante, ciul wie czemu...
-Oh... O..oczywiście Dan... znaczy Wiktorio... Co z moim dzieckiem?-zapytała kobieta.
-Wszystko jest dobrze... z wyklętymi trochę gorzej, ale ich organizmy same się leczą....- Nagle do pomieszczenia weszła blondynka z Alexą na rękach.
-Potrzebuję bandaża...-powiedziała chłodno blondynka. Dante nie zareagowała specjalnie, jedynie podeszłą i zbadała szatynkę. Potem ją opatrzyła i kazała położyć na jednym z łóżek.
-I co?-zapytała Fox siedząc na szafce, dodam ze wysokiej...
-A to ze se nie mogli tamci poradzić i się z wilczka zmieniła!-warknęła dziewczyna.
-Co się tutaj wyrabia!?-nie wytrzymała nauczycielka przyrody.
-A ciebie ktoś do głosu dopuścił?-zapytała Lizzy.
-Dobra dość tego...-powiedziała Sharon.- Nie widzicie ze sprawa robi się poważna!? Te cholerne rzygi lucyfera udające jakieś Aniołki Charliego! Napadły na nas! Po raz kolejny! Do cholery niech ktoś ich w końcu zamknie w psychiatryku!-wściekłą się czerwonooka.
-Spokojnie bo ci cholesterol/cukier czy co tam podskoczy, a poza tym złość piękności szkodzi-uspokoił ją złośliwie Brad.
-A Ty masz mało do stracenia-powiedziała wrednie Lucy, za co "przypadkiem" dostała w tył głowy ciężką encyklopedią medyczna.
-Dajcie wszyscy spokój!-zdenerwowały się Maxi i Aurora, ruda miała tylko plaster na poliku, ale niestety Aurora miała obandażowane ręce od nadgarstków do ramion, szyję też obandażowaną i wielką ranę na poliku.
-A wy też mordy uciszcie!-warknęła wściekłą na wszystko Luna. Jej kostki były obłożone lodem.
-Wszyscy się uciszyć albo z ryjów zrobię jesień średniowiecza i szyszkę baby z dupy.-warknęła poetycko Lizzy.
-A ja poprawię-zagroziła Fox.
-A ja im pomogę-dodała Alexa masując głowę i powoli podnosząc się z posłania. Zapadłą cisza jak makiem. Carmen patrzyła na wszystkich, chyba tylko ona nie miała instynktu samozachowawczego.
-Ludzie spoko, potrenuje się i mogą nam buty czyścić.-powiedziała optymistycznie.
-Właśnie to widzieliśmy-prychnął sarkastycznie Yuki.
-Wszyscy musimy się uspokoić.-dodała Czelsi.
-To se, kuźwa, zaaplikuj nerwosolu!-burknął Kairi.
-Wszyscy się zamknąć albo zrobię wam zastrzyki uspokajające i zaśniecie do jutra! Założę się że nasz "kochany", w nosorożca róg, ucieszy się...
-Panno Hassei!(w końcu poznałam nazwisko Fausta!)-Dara nie chciała tego tolerować.
-A pani niech się zamknie!-wrzasnęły już wculwione Lizzy i Fox.

1 komentarz:

  1. .
    .
    T
    Y

    U
    S
    K
    U
    T
    E
    C
    Z
    N
    I
    A
    S
    Z

    H
    E
    J
    T

    N
    A

    M
    N
    I
    E

    I

    Ż
    E
    B
    Y

    M
    N
    I
    E

    T
    A
    K

    R
    O
    D
    Z
    O
    N
    A

    C
    Ó
    R
    K
    A

    G
    R
    Y
    Z
    Ł
    A
    !
    !
    !
    Ela:Mamy sie nie gryzie bo ona sie odgryza;-: właściwie to nie wiem czy ona też jakimś skryto wampirem nie jest....
    Nie nie jestem-,-
    Ren:Ja przepraszam a nauczyciele w tej szkole dupska ruszyć nie mogą i bronić dzieci.... Nie za to płace żeby mojemu synowi łamali kości!!!!
    Horo:Albo moim dzieciom
    Choco:I moim...
    Anna:Te aniołki powinien ktoś związać pieczeńcią i zabrać duchy!
    Yoh:Anna spokojnie....
    I właściwie to dlaczego dzieci tych dobrych wychodzą na takie ostatnie sieroty;-;
    Manta:bo autorka Miki wszechwładna tak chce...
    Racja.... Chwila ty jesteś moją postacią czemu mówisz o niej wszechwładna a o mnie nie?
    Hao:Serio sie pytasz?
    Zdrajcy
    T
    A
    K

    C
    Z
    Y

    I
    N
    A
    C
    Z
    E
    J

    C
    Z
    E
    K
    A
    M

    N
    A

    N
    E
    X
    T
    ^^
    :)
    :*
    XD
    <3
    Itp
    .
    .
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    z
    z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z
    Z

    Z

    Z
    Z

    Z
    *tutaj nastàpiła dzemka autorki*
    N
    A
    P
    R
    A
    D
    E

    F
    A
    J
    N
    Y

    R
    O
    Z
    D
    Z
    I
    A
    Ł
    *・゜゚・*:.。..。.:*・'(*゚▽゚*)'・*:.。. .。.:*・゜゚・*
    タヤカタラヤタタヤナナナタマラカタマナナナマヤハタタマママナヤヤタタ
    Losowy
    Ciąg
    Japońskich
    Znaków
    Mam nadzieje że nikogo nie obraziłaś XD

    OdpowiedzUsuń