I znowu weekendzik. Siostra jak zawsze ostatnio gra na wiolonczeli a tu ludzie na wyciągnięcie ręki... A trudno, więcej widowni dla mnie... Wstałem i jak każdy normalny człowiek, nawet facet szowinistki, poszedłem do łazienki. Umyłem się i ubrałem. Ludzie toż to październik a gorąco jak na sawannie. No cóż... Jedna korzyść że jeszcze można na dziewczyny nie ubrane w jakiś kombinezon narciarski pooglądać... Spojrzałem na stolik który zawsze zajmowałem z kumplami. No już czekają... Hana i Men, no i ten milczek o zapędach poetyckich Brad...
-Yo!-krzyknąłem jak do przygłuchych a ci podskoczyli na kilka metrów.
-Na litość duchów!-warknął Brad.- Panuj się!
-Na razie to ty się drzesz... Poza tym ja nie mam zwierzęcia...-powiedziałem. No bo kurde nie moja wina że w genach mam jakieś coś co próbuje we mnie wmusić odpowiadanie by choć próbować wywołać uśmiech na twarzach innych.
-Ja nie mogę... -burknął Men. Ten to wiecznie naburmuszony...
-Kabaret za dwa grosze...-burknął Hana, jego najłatwiej rozśmieszyć.
-Miło mi! Yuki McDonell!-wyciągnąłem rękę. Patrzyli na mnie jak na idiotę, dobra jak widownia chce to dostanie- Guten morgen, butem w mordę! Szprechen ty in Polski?!-zapytałem z uśmiechem godnym kucyka pony. Wszyscy się na mnie gapili a po chwili zaczęli się podśmiewać.- Zadanie wykonane, można klapnąć dupsko!-ucieszyłem się.
-Ty to jesteś kurde wybitny-wycedził Men i się uspokoił siadając ja na człowieka przystało... Ale jak na nastolatka to zbyt sztywno, jak by mu ktoś kij w tyłek wsadził, ale to nie mój interes, ja tam tolerancyjny jestem...
-A teraz lepiej się zwijaj...-mruknął Brad.
-Czemu mnie aż tak nie lubisz? To Tao powinien drzeć na wszystkich mordę i rzucać fochami na lewo i prawo!-powiedziałem. Nie kumam gościa!
-Nie chodzi raczej o to ze królowa lodu, Lucy idzie...-ostrzegł Hana, Mena już od wieków nie było Jako ze nie miałem zbytniej ochoty zostać jej prywatnym komikiem zabrałem dupę w troki i dałem klasyczną nogę. Zatrzymałem się dopiero po pewnym czasie, wiecie lepiej pobiegać i schudnąć niż się zamęczyć z młodą Usui, uwierzcie mi na słowo ta blond terrorystka zamęczyłaby nawet troskliwego misia by zamęczyła...
-Znowu chowasz się przed Lucy?-usłyszałem JEJ głos...
-A no... Wiesz nie mam ochoty zostać sorbetem lodowym.-spojrzałem na Aurorę. Jak zwykle wyglądał ślicznie... Włosy związane w kucyk, jeansy i zielona koszulka z żółtym kwiatkiem. Uśmiechnąłem się do niej.
-Zrozumiałe... Ale miałeś iść ze mną do kina i jak nie pójdziesz to zrobię ci krzywdę-zagroziła z uśmiechem.
-No to chyba muszę iść-udałem zranionego i zawiedzionego życiem człowieka. Dziewczyna się zaśmiała.
-Chodźmy już.-złapała mnie za rękę i poprowadziła do kina.
-Aura... Mogę cię o coś zapytać?- spokojnie Yuki, najwyżej w modę oberwiesz, z twoim wyglądem i tak nic gorszego się nie stanie....
-Jasne...-odparła wchodząc do budynku.
-Będziesz moją dziewczyną?-pierdzielnąłem z grubej rury... A skoro o rurach mowa... Niech ktoś je stąd zabierze! Dziewczyna obróciła się w moją stronę, Boże ujrzę za chwile zobaczę Hadesa! Jednak nie... Dziewczyna patrzyła na mnie z wielkim uśmiechem.
-Oczywiście że tak!-przytuliła mnie, a ja działając pod wpływem adrenaliny pocałowałam ją namiętnie obejmując ją w tali, po chwili ona objęła mnie w szyi. Nasz pocałunek został przerwany po jakiś 5 minutach.
-Umiesz zrobić pierwszy krok-uśmiechnęła się, a potem to tylko kupiliśmy popkornik i piciu, a potem odprowadziłem ją do domu. W pokoju nie mogłem zasnąć z wrażenia, ale w końcu mi się udało... Wiecie miłość wcale nie jest taka skomplikowana jak mówią.
Fajny rozdział:) ale faceci zawsze mają łatwiej w podrywaniu, to nie fair;-;
OdpowiedzUsuńA w ogóle kiedy ta dwójka sie spikneła bo chyba coś mnie ominęło...
Hao:Bo ty nie kumata jesteś-,/
Ej...
Choco:To mój syn!*dumny*
Ren:I czym sie chwalisz?
Choco:Żeby twojego sztywniacha rozśmieszyć to jest wyczyn!
Ren:Masz coś do mojego dziecka-,-''
W ogóle kiedy Lucy da spokój Menowi i zajmie sie diabełkiem?
A w ogóle bedzie wiecej nie odwzajemnionych miłości?
Choco:a co tam u mojej córeczki?
Horo:Przecież było w poprzednim rozdziale-,-
Choco:Zapytać nie zaszkodzi....
A to w ogóle śmieszne że niby tak sie te (idąc analigią EAH) Royalsy I rebelsy nie cierpią a każdy ma swoją parkę u tych drugich XD Czekam na next^^