-Kochanie coś się stało?-zapytała córki wstając i do niej podchodząc, chciała dotknąć jej ramienia. Ta jednak odtrąciła jej dłoń. Wzięła bardzo głęboki oddech i wyrzuciła z siebie.
-Może i Leo jest pół wampirem! Może i ma zboczonego brata, ale jest miły i uprzejmy! A ty jesteś podła! Nie chcę cię znać!-wykrzyczała i wyszła z pokoju. Dara stałą z wyciągniętą ręką , a jej źrenice zmalały od informacji jaką przekazała jej córka. Tym czasem obok jej okna siedziały 4 osoby. Blond bliźniaki, ruda i srebrnowłosa dziewczyna.
-Mówiliśmy ci... Powoli ich omotują Angel...-powiedziała ruda do nam jeszcze nieznanej dziewczyny. Nosiła ona imię Angel i była zastępczynią Jeanne w ich pokoleniu.
-Spokojnie Scarlet... Będzie dobrze...-uśmiechnęła się.- Mam dla ciebie zadanie... Ja i Kaoru zajmę się synami śmierci, bliźniaki , Sakura i Kuroku resztą, a Ty pół wilą i córką tego .... wiesz kogo.
-Tak pani.-uśmiechnęła się rudowłosa...
*Następnego dnia*
Carmen pod dużym naciskiem Sharon i Luny, no i zapotrzebowania na nową, ciekawą książkę zgodziła się pójść do galerii handlowej. Pomimo ze dziewczyny czasem zatrzymywały się na oglądanie ciuchów dobrze się z nimi bawiła. Nie było godzinnego przymierzania ale wejście popatrzenie, ewentualne kupienie i wyjście.
-Do dobra dziewczynki, idę do kosmetycznych więc wy idźcie do empika czy gdzie tam chodzicie...-powiedziała Luna i zniknęła w jednym ze sklepów( nie będę pisać bo jeszcze się pomylę i jeszcze powiecie że szarpię czyjeś uczucia religijne xD).
-No to co?-zapytała szatynka.
-Napad na Empik!*-* - krzyknęła jej kuzynka, obie się zaśmiały i poszły do danego sklepu. Scarlet uśmiechnęła się do siebie i poszła za Luną. Scarlet, bo tak się właśnie nazywała miała rude włosy jej zdaniem średniej długości i brązowe oczy, nie była ani piękna, ani brzydka, taka... średnia. Ale była silna... Byłą i to bardzo... Weszła do sklepu i wyjęła swoją broń, czyli łańcuch z małą kosa na końcu.
-Lucynda forma ducha do Koyeketsu-Shogo!- krzyknęła. Wszyscy klienci uciekli ze sklepu na ten widok. Luna stałą spokojnie i pakowała produkty za które zapłaciła.
-No i po co ludzi straszysz Scarlet?-zapytała szatynka zwracając się w jej stronę.- Muerta forma ducha... Do spinki.-powiedziała krótko. Na jej ciele pojawiło się ponczo i wielki kapelusz ze świeczkami.
-Po co stajesz do walki skoro i tak nie wygrasz?-zapytała kpiącym tonem rudowłosa.
-Bo wiem że jestem pierwsza którą atakujesz... Nie chcesz żebym zawołała pomoc więc atakujesz mnie jako pierwszą... Więc im więcej Foryoku na mnie zmarnujesz tym większe szanse Carmen i Sharon na wygraną-powiedziała z uśmiechem. Walka jednak była tak krótka i wręcz beznadziejna że nie warto tego opisywać... Zadowolona z siebie Scarlet ruszyła w stronę Empika.
*W porcie*
Ze statku wysiadły 2 osoby, obie były ubrane w jeansy i długie bluzy z kapturem zarzuconym na głowę. Obok nich były średniej wielkości marynarskie worki.
-I co... Jak myślisz wszystko z nimi w porządku?-zapytała, sądząc po łagodnym i melodyjnym głosie należącym na 100% do kobiety, właścicielka różowej bluzy.
-Nie mam pojęcia, ale po to tu jesteśmy...-odparła właścicielka turkusowej bluzy.
Ej No, aż taka zła nie jestem;-; moje kochane maleństwo tak na mnie krzyczy;-;
OdpowiedzUsuńEla:Maleństwo?
Tak-,-*tuli ją* Jeszcze raz mi sie dać zabić No ile można ;-;
Ela*wzdycha*
Marco:O to nasi godni następcy *_*
Je:Biedne dzieci ;-;
Marco:Bijcie te pomioty szatana odrzyjcie ze skóry!!!
Je:Biedne;-;
I dlatego właśnie chodzenie na zakupy jest zUeeeeeeee! Jedyną prawą formą zakupów są składniki na sushi!
Tak czy inaczej czekam na next!
Ren:Eeeeee.... O co tu chodzi i nie ma nic o Menie?
OdpowiedzUsuńMen:Mena brak ;-;
I czyje są te chore dzieci? I dlaczego są takie silne? I dlaczego wszyscy są silniejszy od naszych dzieci
BIedna Elizabeth. współczuje jej ! Jestem ciekawa kto jest gorszy?? Hao i jej matka...??
OdpowiedzUsuńHao: Dziękuje kochana, ale wiesz że tak ja jestem najgorszym człowiekiem na świecie!
Jasne....wmawiaj sobie!
Hao: Bo to prawda!
Życzę dużo weny i przechodzę do kolejnego rozdziału :)
Pozdrawiamy Marcia Kyoyama i Hao